Nie od razu byłam trychologiem.
Nie od razu byłam kobietą spełnioną.
Nie od razu wierzyłam, że mogę coś zmienić – w swoim życiu, w życiu innych.
Zanim zbudowałam to, czym dziś się dzielę, musiałam sama przejść przez wiele zakrętów.
I właśnie dlatego dziś wiem, że warto.
Że każda z nas może odnaleźć swoją drogę – nawet jeśli początki są trudne.
Wszystko zaczęło się od przeprowadzki
Miałam 15 lat, kiedy moi rodzice postanowili sprzedać mieszkanie i kupić dom na wsi.
Dla nastolatki to był dramat. Oderwanie od znanego środowiska, przyjaciół, rytmu codzienności.
Kompromisem było to, że od poniedziałku do piątku mieszkałam u babci, by kontynuować szkołę w mieście.
Wtedy zaczęła się moja droga przez chaos. Poszłam do technikum handlowego, trafiłam na tzw. „złe towarzystwo” albo – po prostu – miałam za dużo swobody.
Nie zdałam do drugiej klasy. Przez zmiany w systemie edukacji nie mogłam powtarzać roku w tej samej szkole.
Kolejna szkoła techniczna była zbyt daleko.
Fryzjerstwo – przypadek czy przeznaczenie?
Z konieczności trafiłam do szkoły zawodowej o profilu fryzjerskim.
To był moment, w którym po raz pierwszy poczułam, że może jednak jest dla mnie jakaś droga.
Po ukończeniu zawodówki poszłam jeszcze do technikum fryzjerskiego – w trybie zaocznym.
Wtedy nie miałam jeszcze odwagi marzyć.
Pochodzę z domu, w którym się „nie przelewało”.
Miałam kompleksy.
Wydawało mi się, że nie zasługuję na więcej niż to, co mam.
Holandia i nowe życie
W wieku 23 lat wyjechałam do Holandii.
Gdybyście poznali tamtą Milenę… nie uwierzylibyście, że to ja.
Zamknięta, niepewna, zalękniona.
Trzymałam się kurczowo schematów, które znałam.
Bałam się wszystkiego.
Dwa lata później poznałam mojego obecnego męża – Holendra.
I choć jego narodowość mogła nie mieć znaczenia, to właśnie różnice kulturowe pokazały mi, że można żyć inaczej.
Że można żyć po swojemu.
Że nie liczy się to, czego oczekują inni – tylko to, co Ty czujesz, czego potrzebujesz, co daje Ci sens.
Te różnice nauczyły mnie też czegoś jeszcze ważniejszego:
👉 że za swoje życie trzeba wziąć pełną odpowiedzialność,
👉 że nie można zrzucać winy na „okoliczności” czy przeszłość.
To my tworzymy swoje jutro – codziennymi decyzjami.
Holandia nauczyła mnie czegoś, co zmieniło moje życie:
Nie musisz żyć tak, jak oczekują tego inni. Możesz żyć tak, jak TY chcesz. Ale to wymaga odwagi i odpowiedzialności.
Wiek 34 – nowy rozdział. Poznałam trychologię
To wtedy zaczęłam zadawać pytania o zdrowie.
Prawdziwe zdrowie – nie tylko wygląd, ale przyczyny, tło, emocje.
Zrozumiałam, że za wypadaniem włosów często stoi coś więcej.
Że ciało wysyła sygnały.
Że spokój, hormony, mikrobiom skóry głowy – wszystko to jest połączone.
Zakochałam się w trychologii.
Ale nie tej powierzchownej, kosmetycznej – tylko tej, która naprawdę pomaga.
Dziś wiem, że to moje powołanie.
Dziś pomagam innym odzyskać to, co najważniejsze
Dziś wspieram moich klientów w odzyskiwaniu spokoju, równowagi, zdrowia.
Widzę, jak się zmieniają.
Jak z osoby, która „przyszła tylko na włosy”, stają się osobą, która odzyskuje siłę do życia.
Bo zdrowie – zarówno fizyczne, jak i psychiczne – to fundament.
I kiedy masz ten fundament, możesz pójść po swoje marzenia.
Ale to nie wszystko.
Dziś staję na scenie. I choć drży mi głos – staję
Kiedy dostaję zaproszenie do wystąpienia na scenie – nogi się trzęsą.
Kiedy mam powiedzieć coś przed publicznością – głos się łamie.
Ale… staję.
Bo wiem, po co to robię.
Kiedy zaproponowano mi udział w książce „50 Osobistości Biznesu” – powiedziałam TAK.
Milena sprzed dekady nie tylko nie dostałaby takiej szansy – ona nie odważyłaby się jej przyjąć.
Dziś wiem, że odwaga to nie brak strachu.
To gotowość, by pomimo niego postawić się do swojej misji.
Moje „dlaczego”
Dziś wiem, że jestem tu po to, by:
🔹 wspierać, a nie oceniać,
🔹 dawać narzędzia, a nie puste obietnice,
🔹 edukować, a nie tylko sprzedawać,
🔹 towarzyszyć, a nie prowadzić za rękę.
Dziś jestem kobietą spełnioną.
Ale nie dlatego, że mam wszystko.
Tylko dlatego, że wiem, kim jestem i co chcę dawać światu.
Jeśli jesteś teraz w miejscu, w którym myślisz „to nie dla mnie” – to właśnie dla Ciebie jest ta historia.
Bo jeśli ja mogłam się podnieść, przetransformować, znaleźć swoją misję – Ty też możesz.
Z całego serca życzę Ci, żebyś odnalazła swoją drogę.
A jeśli zechcesz – mogę zadbać o Twój fundament.
I to jest piękne.
Z miłością,
Milena